Koszmary wróciły

W bardzo słabym stylu i dosyć wysoko, bo aż 4:1 Granica uległa w Suchawie miejscowemu Agrosowi. Bardziej niż wynik może martwić jedynie postawa naszej drużyny. Gospodarze tego dnia nie prezentowali się dużo lepiej, ale pełnym zaangażowaniem i wiarą w zwycięstwo osiągnęli korzystny wynik.

Mecz zaczął się od dwóch niewykorzystanych rzutów karnych. Najpierw z 11 metrów w bramkę nie trafił Łukasz Drzewicki, a kilka minut później zawodnik Agrosu oddał strzał w słupek. Pod koniec pierwszej połowy gospodarzom pomógł mocno wiejący tego dnia wiatr, który zmienił tor lotu dośrodkowywanej piłki i po rękach naszego bramkarza futbolówka wpadła do siatki.

Tuż po zmianie stron Agros dosyć niespodziewanie zdobył drugiego gola. Kiedy wydawało się, że kontaktowe trafienie z rzutu wolnego Grzegorza Świderskiego może jeszcze zmienić oblicze meczu, gospodarze niespełna 60 sekund później podwyższyli prowadzenie. W 83 minucie sędzia ponownie wskazał na "wapno" i tym razem gracz z Suchawy już się nie pomylił. W końcówce obie drużyny miały jeszcze dobre okazje do zdobycia bramki, ale wynik nie uległ zmianie.

Arkadiusz Słomka – prezes Granicy
– Do Suchawy jechaliśmy po 3 punkty, a wróciliśmy na tarczy z bagażem 4 straconych bramek. Byliśmy zbyt pewni, że wygramy bez wysiłku, za co zostaliśmy boleśnie ukarani. To spotkanie najprawdopodobniej wykluczyło nas z walki o mistrzostwo, ale jak to bywa w naszym zwyczaju, będziemy walczyli do końca.

Agros Suchawa - Granica Dorohusk 4:1 (1:0)
Bramki: K. Staszewski 40', Lejko 47', B. Staszewski 69', Mikulski 83' (karny) - Świderski 68'

Granica: Seniuk - Świderski, Słomka, P. Ruszkiewicz, Gregorczuk, Swatek (46' Kopeć), Bala, Drzewicki (46' Rondoś), Komosa (88' Kozaczuk), Oleszczuk, Poznański (88' Radecki)